JAK WYSPA WYGLĄDA W RZECZYWISTOŚCI?

Podpływając do brzegu, widziałam już, że sprostała moim oczekiwaniom! Miękki, biały piasek, lazurowa woda, mało turystów, czego chcieć więcej?! 😀 Przy wejściu na wyspę wita nas tabliczka z jej nazwą oraz wyglądający niczym ogród kawałek pielęgnowanego trawnika z porośniętymi palmami. Właściwie ok. 90% wyspy to gęsty, ciemny las palmowy. Tak jak przypuszczałam, zakochałam się w tej scenerii!

Tuż przy brzegu jest jedna knajpka, w której można zamówić stylowe drinki w ananasie, czy tajskie potrawy. Jednak uprzedzam, ceny są wysokie! Drinki w szklankach od 250 bahtów, drinki w ananasie 350 bahtów, a piwo 135 bahtów. Nie taka Tajlandia tania 😀 Ceny właściwie przypominają Sopot lub Mielno w szczycie sezonu. Jednak powiedzcie, czy nie wygląda ona jak plan idealny?

PLAŻA, PLAŻA, PLAŻA! 

Zachodnie wybrzeże wyspy jest prawdopodobnie jednym z najpiękniejszych w Tajlandii. Dokładniej jest około kilometr plaży. Jednak jest jedno “ale”. W południe jest bardzo duży przypływ, więc woda sięga praktycznie samych drzew. Na Koh Rang Yai dopłynęliśmy o równej 12:00. Brzeg miał wtedy około 1 metra szerokości. Na szczęście szybko się poszerzał. Wypływając z wyspy, plaża sięgała już 3 m.

Podążając wydeptaną ścieżką przy wejściu na wyspę, dojdziemy do wschodniego wybrzeża, gdzie ulokowana została malutka zatoka. Woda w tej części ma bardziej zielony kolor. Uważam, że poprzednia plaża jest dużo ładniejsza. Jednak samo przejście przez środek wyspy i świadomość, że tak niewiele dzieli nas od drugiego brzegu, jest niezwykła.

CO Z TURYSTAMI?

Kluczowe pytanie. Raczej mało kto szuka wyspy, na której ciężko jest położyć swój ręcznik i na której nie słyszy się nawet własnych myśli oprócz gwaru wszechobecnych ludzi. No właśnie, jak wygląda sprawa z turystami? Tak jak już pisałam, dopłynęliśmy do jej brzegu o 12:00. Turystów było niewielu. Niewielu to znaczy może 20 osób. Wszyscy siedzieli w restauracji, wyglądało, jakby tutaj mieszkali. Jednak nie widziałam nigdzie żadnego hotelu. Przeszukałam internet, ale znalazłam tylko informację o udostępnianym sezonowo polu namiotowym i kilku bungalowach. Plaża właściwie była cała dla nas!!! Wszystko zaczęło się zmieniać około 14:30, gdy łodziami motorowymi (inaczej: speedboat’em) zaczęli przyjeżdżać turyści z wycieczek fakultatywnych. Było ich sporo, jednak jak pewnie wiecie, na takich wycieczkach zostają oni na konkretnej wyspie przez około godzinę i płyną dalej. Najlepszą wskazówką jest przypłynięcie na wyspę rano, kiedy właściwie do późnego popołudnia nie powinno być dużo osób.

W Tajlandii bardzo popularne są wyspy Phi Phi, zlokalizowane w pobliżu Phuket. Jedna z nich jest zamieszkała i powstało na niej sporo hoteli. Ogólnie ma opinię imprezowego miejsca, ale mnie tamtejsze plaże zachwyciły. Myślę, że jeśli szukacie rajskiej wyspy, ale jednocześnie chcielibyście trochę zaszaleć to koniecznie powinniście zobaczyć Phi Phi Island.

JAK DOTRZEĆ NA KOH RANG YAI?

Wyspa znajduję się ok. 5 km na wschód od Phuket. Łódki odpływają z mola Laem Hin Pier, które znajduje się przy wschodnim brzegu w centralnej części wyspy. Niestety nie znalazłam żadnej strony internetowej z ofertami od przewoźników. Postanowiliśmy podpytać taksówkarza, który bez zastanowienia powiedział, że nie wie jak tam się dostać i zaproponował inne wyspy. Nie ukrywam, posmutniałam 🙁 Jednak tak bardzo chciałam zobaczyć tę jedną “wypatrzoną”, że mimo wszystko zdecydowaliśmy przekonać się, co zastaniemy na przystani Laem Hin Pier.

Była to chyba najmniejsza, najbiedniejsza i najbrudniejsza przystań, jaką do tej pory widziałam. Taksówkarz popytał okolicznych mieszkańców i załatwił nam longboata za 500 bahtów w jedną stronę za naszą czwórkę. Przyznam Wam, że wokoło mola siedziało bardzo dużo mężczyzn, których troszkę się bałam. Ich spojrzenia i w zasadzie sam wygląd przyprawiał mnie lekko o dreszcze. Na szczęście nie byłam tam sama, więc wielkiego strachu nie odczuwałam. Jednak w pojedynkę nie odważyłabym się tam pojechać.

Jest jednak bardzo duży plus całej zaistniałej sytuacji! Mieliśmy okazję popłynąć longboatem, co nie dla każdego jest takie oczywiste. Większość wycieczek organizowana jest przy pomocy speedboat’a. Sami spotkaliśmy parę, która dopytywała szczegółów tej sytuacji, ponieważ nie mieli nadal możliwości nią płynąć, a był to ich ostatni dzień w Tajlandii. Dla nas to była właściwie jedyna taka okazja do przepłynięcia się tą łódką. Być może w większych miastach lub innych “zakamarkach” podobnych do tego jest więcej tego typu atrakcji. Jednak nie jest tego wszędzie na pęczki, jak można by się tego spodziewać.

PAMIĘTAJCIE O CZASIE!

Na Koh Rang Yai widoczność odpływu i przypływu jest bardzo, bardzo duża. Gdy przypłynęliśmy, praktycznie nie było plaży. Natomiast z biegiem czasu przybywało jej coraz więcej. Maksymalnie o godzinie 16:00 musieliśmy odpłynąć z wyspy, ponieważ jak mówił nam mieszkaniec, później mogłyby być za duże mielizny. Więc jeżeli chcecie się tam wybrać, zróbcie to odpowiednio wcześnie rano.

Jeśli chcielibyście się jeszcze bardziej przekonać do odwiedzenia tej wyspy, to wejdźcie na YouTube. Tam jest kilka filmików, które były kręcone dronem. Magia! Wtedy to już na pewno przyznacie, że Koh Rang Yai to jedna z najpiękniejszych wysp w Tajlandii!

Jeżeli ten artykuł był dla Ciebie pomocny będę wdzięczna jeżeli postawisz mi wirtualną kawkę :)
Każde wsparcie to dla mnie motywacja do dalszego działania.